ROZDWOJONY UMYSŁ 4 © by Tamara Jolanta Rzuchowska – Warszawa 2018 © by Marek Skulski Redaktor wydania Skład, korekta, projekt i wykonanie okładki – Tamara Jolanta Rzuchowska ISBN 978-83-944074-6-9 Druk i oprawa – Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia W Sandomierzu, ul. Żeromskiego 4, Sandomierz 27-600 5 6 PROLOG Abym mógł zacząć opisywać tą historię, muszę koniecznie nawiązać do chwili, kiedy po wyjściu ze szpitala dochodziłem do siebie. Jak wiecie, doznałem rozległego zawału serca i po wielomiesięcznej rehabilitacji, wróciłem do swojego mieszkania. Niby wszystko szło w dobrym kierunku, jeśli chodzi o mój stan zdrowia, ale ja miałem jednak pewne wątpliwości. Dotyczyły one mojego stanu psychicznego. Prześladowała mnie myśl, że albo zwariowałem i tak już zostanie, albo to, co pamiętam, z ostatniego okresu – jest prawdą. W takim razie, muszę to wyjaśnić do końca tak, aby nikt nie miał żadnych wątpliwości. Przez cały czas miałem wrażenie, że od chwili, kiedy odzyskałem przytomność po przebytym zawale, nikt z personelu lekarskiego nie mówi mi prawdy, lub jestem celowo wprowadzany w błąd. Byłem przekonany, że nie cały czas leczono mnie w szpitalu w Mannheim – mieście, w którym mieszkam, ale, że przebywałem w różnych miejscach, nie tylko w Niemczech, ale również w USA. Wydawało mi się, że byłem świadkiem jakiś ważnych eksperymentów naukowych. Ciągle w moich myślach przewijało się nazwisko - „profesor Ann”. Na razie, nic mi ono nie mówiło, ale byłem przekonany, że wkrótce wydarzy się coś, co wyjaśni wszystko i uwolni mnie od tych natrętnych myśli. Były one tak dokuczliwe, że przeszkadzały mi w prowadzeniu normalnego życia. Byłem również przekonany, że przyczyniły się w jakimś stopniu do przebytego zawału serca. 7 ROZDZIAŁ I Powoli, bardzo powoli, otwierałem oczy. Zaczęło docierać do mnie to, co działo się w około. Bałem się zetknięcia się z tym, co jak domyślałem się, czeka na mnie po ich otwarciu. Postanowiłem, choć na chwilę odwlec, ten moment. Zrozumiałem, że już raz, przez to przechodziłem. Byłem pewny, że doznałem kolejnego zawału. Domyśliłem się również, co go wywołało. Pierwsze, co do mnie dotarło, to ten specyficzny zapach. Zapach strachu, a jednocześnie zapach nadziei. Tak pachną, pracownicy służby zdrowia. Zrozumiałem, że to właśnie oni, pochylają się nade mną. Trochę uspokojony – otworzyłem oczy. Zobaczyłem, załogę karetki pogotowia, którzy się mną zajmowali. Pytali, jak się nazywam i czy wiem, co się stało. Na pierwsze pytanie, odpowiedziałem, na drugie nie, ponieważ sam, nic nie wiedziałem. Zorientowałem się, że leżę w moim mieszkaniu, w przedpokoju. Ratownicy, mierzyli mi ciśnienie, założyli wenflon i podali jakiś lek. Jeden z ratowników, pochylił się i powiedział: - Jestem lekarzem - wszystko będzie dobrze. Dodał jeszcze, że na chwilę straciłem przytomność i mam kłopoty z krążeniem. Dokładną diagnozę, będzie można postawić, po szczegółowych badanach. W tym celu, zawiozą mnie do szpitala. Zniesiono mnie na noszach, po schodach i umieszczono w karetce. Gdy ruszyliśmy, znowu zrobiło mi się bardzo słabo. Chciałem coś powiedzieć i w tym momencie straciłem przytomność. Kiedy ją odzyskałem, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, pierwsze, co zobaczyłem, to była profesor Ann. Nie mogłem w to uwierzyć. Jej widok sprawił mi ogromną 8 radość. Chciałem jej natychmiast opowiedzieć o tym, co wydarzyło się od czasu, kiedy ostatni raz, widzieliśmy się, w pomieszczeniach tutejszego Malabo. Byłem jednak zbyt słaby, abym miał siłę na wypowiedzenie, choćby kilku słów. Ann spojrzała mi w oczy i powiedziała: - Mark ja domyślam się, co chciałbyś mi powiedzieć, ale przyjdzie na to jeszcze czas - zresztą ja właściwie wiem wszystko o tym, co się tutaj działo. Na moje pytające spojrzenie powiedziała: - Byłam tutaj przez cały czas twojej rehabilitacji. Obserwowałam Cię z ukrycia, a ponadto, otrzymywałam codziennie raporty o stanie Twojego zdrowia. - Mark wybacz, że nie skontaktowałam się z Tobą wcześniej, ale nie wszystko zależało ode mnie. Jak sobie przypominasz, Twoja świadomość, zapisana w formie cyfrowej na karcie pamięci, miała być połączona z Twoim biologicznym mózgiem. Niestety, coś poszło nie tak i eksperyment nie powiódł się. - Nie mieliśmy pojęcia, dlaczego danych z karty pamięci, nie można było przekazać, do Twojego mózgu. Kilka godzin spędziliśmy na zrozumieniu, co się stało. Niestety nie znaleźliśmy przyczyn tego, co spowodowało taką sytuację. Jak wiesz, Twoje ciało nie było w doskonałej kondycji. Nie mogliśmy więc ryzykować, że stracimy je na zawsze. - Podjęłam decyzję o przerwaniu eksperymentu i podjęciu próby, przywrócenia Cię do życia, w takiej postaci, w jakiej żyłeś dotychczas. Był to, dla całej naszej ekipy, całkowity szok. Dla mnie to niepowodzenie było szczególnie przykre. Bardzo związałam się emocjonalnie z Tobą. Ponadto, pokładałam w tym eksperymencie, duże nadzieje. Po wielomiesięcznych próbach, wykonywanych 9 w naszym Ośrodku, w Stanach i tutaj w Malabie - byłam pewna sukcesu. - Niestety nie udało się. Kiedy nabrałam pewności, że dalsze próby, przekazania danych do Twojego mózgu, nie mają sensu, podjęłam decyzję o odłączeniu karty pamięci. Teraz najważniejszą sprawą, było przywrócenie Cię do życia. Wspólnie, z całym zespołem naukowców, musieliśmy jeszcze raz, przeanalizować wszystkie czynności, które były wykonywane i znaleźć przyczynę, dlaczego ten eksperyment, nie powiódł się. Postanowiłam, że kiedy dojdę do przekonania, że uda się przywrócić cię do życia, wyjadę do naszego Ośrodka w Stanach, aby tam szukać przyczyny tego niepowodzenia i podjąć decyzję, co robić dalej. - Powiedz mi jedno, jak to się stało, że leżę teraz na łóżku przypięty kabelkami do różnych aparatów - do tego, nie czuję się zbyt dobrze. - Posłuchaj Mark – o tym właśnie chciałam z Tobą porozmawiać. - To zaczynaj – przerwałem. - Znalazłeś się tutaj trochę z Twojej winy - Jak to? – znowu jej przerwałem - Nie przerywaj Mark – zaraz wszystko wyjaśnię. Później powiedziała mi, że dostałem się tutaj, ponieważ zbyt intensywnie myślałem o tym, co tak naprawdę wydarzyło się w szpitalu, z którego niedawno wyszedłem. - To i fakt, że otrzymałeś ode mnie wiadomość, było zbyt dużym obciążeniem, dla Twojego, nie w pełni jeszcze zdrowego organizmu. Doznałeś szoku, ponieważ zrozumiałeś, że Twoje przypuszczenia o tym, co wydarzyło się w przeszłości, były trafne. - Dotarło do Ciebie, że „profesor Ann”, o której tak 10 intensywnie myślałeś, nie jest wytworem Twojej chorej wyobraźni, ale istnieje naprawdę. - To wszystko, spowodowało u Ciebie kolejny zawał serca I w konsekwencji, znalazłeś się tutaj. Nasze spotkanie miało wyglądać inaczej. Sądziłam, że po odpowiedniej rehabilitacji, Twój organizm wzmocni się na tyle, że będę mogła, wszystko Ci wyjaśnić. Obserwując Cię, przez cały czas, Twojego pobytu w szpitalu, postanowiłam przygotować Cię, do naszego spotkania. Dlatego, ukazałam się Tobie, na chwilę w szpitalu. - Po rozmowie z doktorem Arturem, który jest członkiem mojego zespołu, podjęłam decyzję, że jesteś już na tyle mocny psychicznie, że mogę wysłać Ci pocztówkę, z odpowiednią wiadomością. -Niestety źle oceniłam stan Twojego zdrowia. Mogłam trochę poczekać. Artur ostrzegał mnie, że według niego, nie jesteś jeszcze w pełni gotowy, na poznanie prawdy. Nie posłuchałam go I naraziłam Cię, na niebezpieczeństwo utraty życia. - Proszę wybacz mi, ale chciałam jak najszybciej, powiedzieć Ci o wszystkim. Tym bardziej, że mamy, jako nasz Ośrodek badawczy, pewne plany, wobec Ciebie. Teraz to się trochę przedłuży, ale mam nadzieję, że wkrótce wszystko, wróci do normy I będziemy mogli poświęcić się, realizacji naszych planów. - Ann, zwróciłem się do niej – czy możesz mi powiedzieć, jaką rolę pełnił w tej grze Artur? - Tak oczywiście. Artur był jedyną osobą, której zaufałeś I który mógł przygotować Cię, psychicznie do zrozumienia tego, co miałeś usłyszeć. Oczywiście, nie mógł niczego, powiedzieć Ci wprost. Nie byliśmy pewni, jak byś na to zareagował – czy uwierzyłbyś, czy może uważałbyś, 11 że po prostu zwariowałeś. - Ponieważ jesteś bardzo ważną osobą dla nas, nie mogliśmy zbytnio ryzykować. - Jak widzisz, nie do końca nam się to udało. Jednak mam nadzieję, że niedługo dojdziesz do pełni zdrowia I będziemy mogli przejść, do następnego etapu naszych planów. To powiedziawszy, podniosła się z krzesła, na którym siedziała obok mojego łóżka - i wyszła. Znowu zostałem sam. W sali, w której leżałem, było bardzo cicho. Jedynymi odgłosami, które do mnie docierały, był szum wielu urządzeń, które rejestrowały na bieżąco, różne parametry, oceniające stan mojego zdrowia. Kiedy zostałem sam, przypomniałem sobie, że już znajdowałem się w takim stanie i był to czas na myślenie. Targały mną mieszane uczucia. Z jednej strony, ucieszyłem się ze spotkania z Ann, bo to potwierdzało moje przypuszczenia, o tym, co działo się ze mną, przez ostatnie miesiące. Ponadto, co najważniejsze, udowadniało, że nie zwariowałem. Z drugiej strony, martwiłem się, stanem mojego zdrowia. Miałem niejasne przeczucia, że sytuacja, w której teraz się znajdowałem, może zakończyć się dla mnie, niezbyt dobrze. Jednak tak naprawdę, to ja nic pewnego, nie wiedziałem. Musiałem uzbroić się w cierpliwość I poczekać na Ann. Nie trwało to długo. Po jakiejś godzinie, profesor Ann, zjawiła się przy moim łóżku, w towarzystwie lekarza. Zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać, lekarz powiedział, że przeszedłem zawał serca, ale na szczęście, nie spowodował on, zbyt wielu szkód. Dowiedziałem się, że wdrożono już odpowiednie leczenie farmakologiczne i po kilku dniach, powinienem wrócić, do pełnej sprawności. Ta wiadomość, 12 bardzo mnie ucieszyła. Lekarz sprawdził jeszcze wydruki, z urządzeń, do których byłem podłączony I stwierdził, że odwiedzi mnie dopiero jutro. Po chwili wyszedł. Zostałem z Ann. Miałem nadzieję, że teraz wszystkiego się dowiem. Nie myliłem się. Ann powiedziała, że zaraz wszystko mi opowie. Byłem bardzo ciekawy i z niecierpliwością na to czekałem. Po chwili, ona zaczęła wyjaśnienia od momentu, kiedy widziałem ją po raz ostatni. Powiedziała, że po nieudanym eksperymencie z moim udziałem myślała, że cały Projekt, jest zagrożony, a być może, nigdy nie będzie zrealizowany. Bardzo się tym martwiła. Po kilku dniach, jeszcze raz, wspólnie z pracownikami jej zespołu, przeanalizowała okoliczności, które doprowadziły, do niepowodzenia. Okazało się, że nie uwzględniono wszystkich rozwiązań, którymi dysponował Ośrodek w Stanach. To zadecydowało, że nie wszystko poszło tak, jak się tego spodziewano. Po konsultacjach z naukowcami, pracującymi w jej macierzystym Ośrodku, podjęła decyzję, że po odłączeniu mojego mózgu od sztucznej kopii, zostanę przywrócony do życia. Ponieważ wcześniej, zaniedbano prace nad odmłodzeniem mojego ciała, musiałem funkcjonować w ciele, jakie miałem dotychczas. Ann miała duże wątpliwości, czy w związku z podłączeniem, do mojego mózgu sztucznej kopii, część danych nie przeniknie do mojego mózgu I czy nie będę pamiętał doświadczeń, w których uczestniczyłem. Aby się o tym przekonać, poprosiła jednego ze swoich współpracowników, lekarza psychiatrę - Artura, którego zadaniem było zdobycie mojego zaufania i dowiedzenia się, co pamiętam z wydarzeń, których byłem uczestnikiem. - Artur wywiązał się z tego doskonale. Nie tylko zdo- 13 był Twoje zaufanie, ale również zaprzyjaźnił się z Tobą. Opowiedziałeś mu, o wszystkich swoich, nie dających się wytłumaczyć myśli, które dręczyły Cię po odzyskaniu świadomości w szpitalu. Artur powoli, ale konsekwentnie przekonywał Cię, że te natrętne myśli, niekoniecznie mogły być tylko wytworem Twojej wyobraźni. Ann sądziła, że jeśli wspólnie z Arturem, dojdą do przekonania, że moja psychika jest już dostatecznie mocna, opowiedzą mi o wszystkim. Niestety, jeszcze raz okazało się, że nie wszystko, co dotyczy zdrowia psychicznego, można dokładnie przewidzieć. Po chwili Ann powiedziała: - Mark, wybacz mi, ale nie sądziłam, że tak bardzo się pomyliłam. - Byłam przekonana, że jesteś dostatecznie przygotowany na oswojenie się z tym, co miałam ci powiedzieć. Niestety, Twoja psychika, zareagowała zupełnie inaczej niż się spodziewałam. - Zamiast radości, której oczekiwałam, zareagowała ogromnym stresem, który w konsekwencji spowodował u Ciebie kolejny zawał serca. Na szczęście, ja z moim zespołem, byłam w tutejszym Malabie. Kiedy karetka przywiozła Cię, na oddział ratunkowy, natychmiast przewieziono cię do tego pomieszczenia, gdzie udzielono Ci właściwej pomocy. Jak zapewnili mnie moi specjaliści, niedługo dojdziesz do pełnej sprawności. Jutro przyjdę do Ciebie I porozmawiamy o twojej przyszłości. - No dobrze, ale w dalszym ciągu nie mogę zrozumieć, dlaczego tak mnie dręczyłaś? - To nie było dręczenie, tylko konieczność. - Ale dalej nie wiem dlaczego. - Jak dasz mi trochę czasu i nie będziesz przerywać – zrozumiesz. 14 - Mam taką nadzieję – wiesz przecież jak bardzo Cię lubię i jak wiele dla mnie znaczysz. - To jednak nie wszystko - jesteś bardzo cennym współpracownikiem dla naszego Ośrodka. - Przepraszam, co powiedziałaś? – Współpracownikiem? - Tak powiedziałam, ale ciągle mi przerywając, nie dajesz szans na wyjaśnienie. - Dobrze, już dobrze – od teraz będę milczeć. Po chwili Ann zaczęła wyjaśniać: - Uparcie wracam do tego nieudanego eksperymentu. Prawdę mówiąc, do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć, że nie sprawdziłam sto razy wszystkiego. Byłam jednak przekonana I podekscytowana myślą, że to musi się udać, dlatego moja czujność uległa osłabieniu. Nie ma jednak tego złego, żeby nie wyszło na dobre. Kiedy Ty wróciłeś do swojego normalnego życia, ja wróciłam do Stanów. Musiałam nieźle nagimnastykować się, aby jakoś wytłumaczyć to niepowodzenie. Spodziewałam się, co najmniej nagany I odsunięcia od badań. Tymczasem szefostwo, nie tylko nie miało do mnie pretensji, ale zaproponowano mi, rozszerzenie badań, o zagadnienia, dotyczące sztucznej inteligencji. Przyznam, że ta wiadomość bardzo mnie zaskoczyła, ponieważ dotychczasowe badania, przeprowadzane, przez nasz zespół, koncentrowały się wokół zagadnień, związanych z kopiowaniem ludzkiego mózgu. Byłam bardzo zaskoczona, dalszym przebiegiem prowadzonych, ze mną rozmów. Szefowie wypytywali mnie bardzo dokładnie o Ciebie. - Co ty mówisz? - cóż oni mogli chcieć ode mnie. - No właśnie, to było dla mnie niezrozumiałe. Kiedy zapytałam, co Ty masz z tym wspólnego usłyszałam, że dowiem się wszystkiego w odpowiednim czasie. Teraz 15 mam kilka dni urlopu. Po powrocie, mam zapoznać się bardzo wnikliwie z dotychczasowymi pracami nad sztuczną inteligencją. Usłyszałam, że mam na to kilka tygodni. Później mam przedstawić wnioski, do jakich doszłam po analizie tego, czego się dowiem. Prawdę mówiąc, wyszłam z tej swoistej narady w lekkim szoku. Rzeczywiście, ten zaproponowany urlop, był mi bardzo potrzebny. Od dłuższego czasu nie miałam chwili odpoczynku a poza tym, nie miałam żadnych wiadomości od Tima, a on w tej chwili, był mi bardzo potrzebny i bardzo chciałam go zobaczyć. Po prostu, stęskniłam się za nim. Bardzo go kochałam. Byłam pewna, że Tim odwzajemnia te uczucia. Jednocześnie, zdawałam sobie sprawę z tego, że ta miłość, nie ma przyszłości. Na przeszkodzie stała nasza praca, wymagająca poświęceniu się jej w całości. Na życie prywatne nie było już miejsca. Myślałam nad tym nie tylko ja. Ostatnio mówiłam Ci,
"Każdy powinien mieć kogoś, z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny, czasami czuje się
bardzo samotny".
Ernest Hemingway
Diese Webseite wurde mit Jimdo erstellt! Jetzt kostenlos registrieren auf https://de.jimdo.com