ZABAWA  PODMIEJSKA

Tak było kiedyś,gdy wolna sobota była.
Tylko zabawa taneczna się liczyła.
Cały tydzień w pracy,
Potem rozmów gwar,przygotowań czar.
I wreszcie dzieje się.
Nogami przebieranie,na orkiestrę czekanie.
Wtem zaczyna się.
Zabawa podmiejska.
Światła przycmione,parkiet z desek.
Wszystko zakurzone.
Nic to.
Pary tanczą do siebie przytulone,
Kurzem z parkietu odurzone.
Tutaj nikt nie żałuje sobie niczego.
Dzisiaj bawimy się na całego.
Orkiestra też gra do upadłego.
Zabawa podmiejska.
Oczy z podniecenia zamglone,
Ciała zmęczone.
Ledwo trzymają się w pionie.
Do białego rana.
Do utraty tchu,do zapamiętania.
Wstaje świt.
Pary już nie tak zadowolone,
Jakby sobą znudzone.
Lecz w głowie myśl już się tli.
Za tydzień znów na tańce będziemy szli.
Bo tak to jest.
I będzie nieprzerwanie.
Że zabawa ta na zawsze,
Zabawą podmiejską zostanie.


 Skumar 15.02.2012

Kommentar schreiben

Kommentare: 0